Witam,
mam do Was pytanie...
Od 21 miesięcy biorę Betaferon (co drugi dzień zastrzyk) na początku przez około 3 miesiące miałam skutki uboczne w postaci gorączki, bólu mięśni, bólu głowy, ogólnie fatalnie się czułam był problem z normalnym funkcjonowaniem... ale po tym czasie wszystko minęło i było powiedzmy w porządku, a teraz od jakiegoś miesiąca znowu po zastrzykach zaczynam czuć się fatalnie...I stąd moje pytanie czy ktoś tak miał, że objawy grypopodobne wróciły po dłuższym czasie stosowania leku ?????
Powrót skutków ubocznych leczenia Betaferonem.
Moderator: Beata:)
Powrót skutków ubocznych leczenia Betaferonem.
Ostatnio zmieniony 2010-11-27, 17:17 przez malina :/, łącznie zmieniany 1 raz.
...bo trzeba się śmiać, wariata grać, szczęśliwym być i z życia drwić...
Malinko mi też w pewnym momencie i po jakimś roku, 1,5 przyjmowania betaferonu objawy grypopodobne wróciły na jakiś czas, ale potem znów minęły.A teraz po 5 latach przyjmowania co jakiś czas też zdarzają się, ale sporadycznie
Mam nadzieję, że w Twoim przypadku też szybciutko minął i wszystko będzie dobrze
Mam nadzieję, że w Twoim przypadku też szybciutko minął i wszystko będzie dobrze
Na niektóre pytania nie ma odpowiedzi i tego nauczyć się najtrudniej...
Liriel tez miałam momenty zwątpienia, szczególnie na początku leczenia, gdy objawy grypopodobne utrzymywały się przez ok. pół roku ale minęły i mimo tego, że od czasu do czasu potrafią przypomnieć o sobie, to cieszę się, że nie zrezygnowałam
Pozdrawiam i trzymam kciuki, żeby objawy minęły
Pozdrawiam i trzymam kciuki, żeby objawy minęły
Na niektóre pytania nie ma odpowiedzi i tego nauczyć się najtrudniej...
Dziękuję za odpowiedzi bo już myślałam, że tylko ja mam jakiś "dziwny organizm".
Liriel co do rezygnacji z leczenia to ja podczas moich 3 miesięcznych skutków ubocznych myślałam o tym praktycznie codziennie, a potem to tak średnio co drugi dizeń i tak w sumie jest do dziś- ale przetrwałam już 21 miesięcy (nie wiem jak mi się to udało, bo nie raz robiłam zastrzyk i płakałam z bezsilności, bo gdyby nie te zastrzyki to zapomniałabym o chorobie- bo ogólnie to czuję się dobrze, a tak co drugi dzień musiałam sobie uświadomić że jednak choroba istnieje) i co najważniejsze raz miałam coś w rodzaju "początku rzutu"- ale organizm zwalczył sam, szpital nie był potrzebny [nie wiem czy to zasługa leku nio ale lepiej sobie tłumaczyć, że tak]
Liriel co do rezygnacji z leczenia to ja podczas moich 3 miesięcznych skutków ubocznych myślałam o tym praktycznie codziennie, a potem to tak średnio co drugi dizeń i tak w sumie jest do dziś- ale przetrwałam już 21 miesięcy (nie wiem jak mi się to udało, bo nie raz robiłam zastrzyk i płakałam z bezsilności, bo gdyby nie te zastrzyki to zapomniałabym o chorobie- bo ogólnie to czuję się dobrze, a tak co drugi dzień musiałam sobie uświadomić że jednak choroba istnieje) i co najważniejsze raz miałam coś w rodzaju "początku rzutu"- ale organizm zwalczył sam, szpital nie był potrzebny [nie wiem czy to zasługa leku nio ale lepiej sobie tłumaczyć, że tak]
...bo trzeba się śmiać, wariata grać, szczęśliwym być i z życia drwić...
To ja się przyłączę do podziękowań za odp i wsparcie Nie zrezygnuję (jeszcze )
malina , ja też się czuję dobrze, a zastrzyki to faktycznie jedyne co mi o chorobie przypomina. Tylko jak te skutki uboczne połączyć z pracą, studiami, życiem towarzyskim. Niestety w tak krótkim czasie miałam kolejny rzut i kolejne zmiany w MRI, stąd już nie potrafię sobie wmawiać, że ten lek na mnie działa.
malina , ja też się czuję dobrze, a zastrzyki to faktycznie jedyne co mi o chorobie przypomina. Tylko jak te skutki uboczne połączyć z pracą, studiami, życiem towarzyskim. Niestety w tak krótkim czasie miałam kolejny rzut i kolejne zmiany w MRI, stąd już nie potrafię sobie wmawiać, że ten lek na mnie działa.
Liriel wiem, że to nie jest łatwe ob sama żyję dość intensywnie, a nawet i za bardzo intensywnie... A co do zmian w MRI to u mnie też są większe ale na szczęście już nie aktywne nio ale jak się uaktywnią to może być nieciekawie...ale damy radę, musimy
...bo trzeba się śmiać, wariata grać, szczęśliwym być i z życia drwić...
Witam na forum ,
Tak czytam te komentarze tutaj czy na innych forach nt interferonu i mnie trochę osłabiają i rozbawiają jednocześnie.
Bo wiekszość osób skupia się na skutkach ubocznych. Czy są czy ich nie ma. A jak nie ma to taka radość jakby się wygrało los na loterii. I ja to rozumiem bo sama od prawie 3 miesięcy przyjmuję betaferon i mam serdecznie dosyć. Notoryczne megazmęczenie, powiększenie problemów z chodzeniem, sztywność kończyn. O dreszczach nawet nie wspomne. Coraz bardziej zaczynam odnosić wrażenie, że interferon działa na zasadzie takiej, że gdy miną skutki uboczne to człowiek czuje się faktycznie jak nowo narodzony. Choć realnie stan wyjściowy wcale się nie poprawił a rozwój choroby często też nie zatrzymał a czasem nastąpuje nawet progres.
Najwięcej postów nt interferonu jest odnośnie skutków ubocznych a skoro to "coś" ma pomagać to powinno być o tym na ile mi on pomógł. A prawda jest taka, że pomaga niewielu osobom. NA dzień dzisiejszy dla mnie to szit. Mam nadzieję, ze za kolejne 3 miesiące brania zmienię zdanie....
Tak czytam te komentarze tutaj czy na innych forach nt interferonu i mnie trochę osłabiają i rozbawiają jednocześnie.
Bo wiekszość osób skupia się na skutkach ubocznych. Czy są czy ich nie ma. A jak nie ma to taka radość jakby się wygrało los na loterii. I ja to rozumiem bo sama od prawie 3 miesięcy przyjmuję betaferon i mam serdecznie dosyć. Notoryczne megazmęczenie, powiększenie problemów z chodzeniem, sztywność kończyn. O dreszczach nawet nie wspomne. Coraz bardziej zaczynam odnosić wrażenie, że interferon działa na zasadzie takiej, że gdy miną skutki uboczne to człowiek czuje się faktycznie jak nowo narodzony. Choć realnie stan wyjściowy wcale się nie poprawił a rozwój choroby często też nie zatrzymał a czasem nastąpuje nawet progres.
Najwięcej postów nt interferonu jest odnośnie skutków ubocznych a skoro to "coś" ma pomagać to powinno być o tym na ile mi on pomógł. A prawda jest taka, że pomaga niewielu osobom. NA dzień dzisiejszy dla mnie to szit. Mam nadzieję, ze za kolejne 3 miesiące brania zmienię zdanie....
Hepulinka
hepulinka pisze:Witam na forum ,
Tak czytam te komentarze tutaj czy na innych forach nt interferonu i mnie trochę osłabiają i rozbawiają jednocześnie.
Bo wiekszość osób skupia się na skutkach ubocznych. Czy są czy ich nie ma. A jak nie ma to taka radość jakby się wygrało los na loterii. I ja to rozumiem bo sama od prawie 3 miesięcy przyjmuję betaferon i mam serdecznie dosyć. Notoryczne megazmęczenie, powiększenie problemów z chodzeniem, sztywność kończyn. O dreszczach nawet nie wspomne. Coraz bardziej zaczynam odnosić wrażenie, że interferon działa na zasadzie takiej, że gdy miną skutki uboczne to człowiek czuje się faktycznie jak nowo narodzony. Choć realnie stan wyjściowy wcale się nie poprawił a rozwój choroby często też nie zatrzymał a czasem nastąpuje nawet progres.
Najwięcej postów nt interferonu jest odnośnie skutków ubocznych a skoro to "coś" ma pomagać to powinno być o tym na ile mi on pomógł. A prawda jest taka, że pomaga niewielu osobom. NA dzień dzisiejszy dla mnie to szit. Mam nadzieję, ze za kolejne 3 miesiące brania zmienię zdanie....
No i tak właśnie wygląda leczenie betaferonem, przynajmniej dla mnie podobnie wyglądało.
Jak przestałem brać betaferon (przeszedłem na copaxone) poczułem się jak młody bóg
Wreszcie nie muszę trzymać diety ze względu na złe wyniki prób wątrobowych, nie mam depresji, mam silniejsze nogi.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 225 gości