Bacik Grusi nie pomógł
, w piątek wieczorem postraszyłam Grusię lewatywą i w nocy łaskawie się załatwiła. Do tej pory znowu nic, pewnie, jak dzisiaj nie zastanę niespodzianki na kafelkach pod kabiną, to znowu wizyta. Przez 14 lat chodziłam do weterynarza towarzysko, to teraz muszę odrobić
Ja w sobotę zrobiłam "wietrzenie futer", na balkonie oczywiście
I ten super odważny kocurek Pira(nia)t chodził na zgiętych nóżkach
Czyli nie taki super bohater z niego, ale do balkonu się przyzwyczai
A Kalusia wyszła, rozłożyła się na fotelu, potem poszła podrażnić Grunię, co to dla niej taki balkon, w końcu miała jechać do hodowli w ... Australii.
A żarte to oba maluchy są, z tym, że Pirat jakby bardziej. Niezbyt dokładnie przykryłam talerz z makaronem i czekałam na podgrzanie rosołu, ale on zauważył szparę i oczywiście skorzystał. Jak go zabierałam, to jeszcze ostatnim rzutem wciągał kluseczki. A raz to mnie załamał, zostawiłam resztkę masła w maselniczce (przykrytej oczywiście) i jak wróciłam, to przykrywka leżała jak poprzednio, a masło zniknęło... Mam wrażenie, że drut kolczasty też by wciągnął.