no dobra, przebrnęłam przez cały wątek... Podziwiam Was, naprawdę. I mam nadzieję, że wszystkim atypowym w końcu postawią diagnozy:)
Ja od wczoraj estem w szpitalu. I na "dzień dobry" melduję się w atypowych, bo czuję, że tak to wygląda:) Badanie podstawowe "niejasne". Na izbie przyjęć pani dyżurująca usiłowała odwieźć mnie od przyjęcia mimo skierowania. Najlepszy był tekst "niech się pani zastanowi, bo część badań jest nieprzyjemna";) Na razie pani neuro prowadząca powiedziała, że będą mnie diagnozowć w kierunku procesów demielinizacyjnych i zaburzeń naczyniowych. W grę wchodzą jeszcze zwyrodnienia kręgosłupa. No i oczywiście nerwica. Pani na izbie właściwie była przekonana o nerwicy, ale na oddziale już nie mają takich jednoznacznych przekonań. Pani na izbie była zbulwersowana, że zgodziłam się z nią, że faktycznie nerwica też może dawać takie objawy: "to co, że niby pani ma taki krytycyzm?". No faktycznie, wstrząsające;)
ATYPOWI - Problemy z diagnozą
Moderator: Beata:)
dziś sytuacja wygląda nieco inaczej. Rano badał ordynator, no i już nikt o nerwicy nie mówi. "Z badania podstawowego nie wynika, żeby uszkodzenia były duże, no ale zobaczymy". Optymistycznie;) Wyszedł mi brak odruchu brzusznego po lewej, po prawej osłabiony, w prawej ręce objaw hoffmana, osłabiona siła dolnej i górnej prawej kończyny. Osłabione odruchy głębokie w nogach (co dość dziwne, jeżeli mówić o SM....), skokowe też osłabione.
ale numer, jestem wszoku, moj lekarz pierwszy raz od 7 lat wysluchal mnie tyle o ile i skierowal na bad. rezonans szyi i klatki piers. okazalo sie, ze jego zona ma tez sm wiec jest jakby na bierzaco, termin mam na 30 marca, sam zalatwial bo terminy byly na koniec kwietnia, jestem w szoku milego dnia wiecej wieczorem napisze
ooooo
Zgadzam się z Tobą, agnes. Też pracuję z pacjentami, bywam pacjentem jak widać;) Wszystko zależy od ludzi. O ile w wypadku niektórych pacjentów stan, choroba, cierpienie mogą wiele wytłumaczyć, o tyle - niestety, nie zawsze. A bywają pacjenci i pacjenci...
A lekarz, fakt - też człowiek. Tyle, że w miejscu pracy ma być przede wszystkim specjalistą i profesjonalistą.
To są czasem drobiazgi, ale ważne. Kiedy przychodzę do pacjenta, zawsze mu się przedstawiam. Tłumaczę z góry, co będę robić itp.
OStatnio w szpitalu lekarz zdębiał, kiedy wkroczył mi na salę krokiem boga i bez słowa zaczął zadawać pytania do wywiadu. Przerwałam mu i powiedziałam "dzień dobry";) a następnie, że skoro on wie jak ja się nazywam, to wypadałoby, żeby i on mi się przedstawił;)
Lekki szok, ale potem się uśmiechnął i przedstawił:)
A lekarz, fakt - też człowiek. Tyle, że w miejscu pracy ma być przede wszystkim specjalistą i profesjonalistą.
To są czasem drobiazgi, ale ważne. Kiedy przychodzę do pacjenta, zawsze mu się przedstawiam. Tłumaczę z góry, co będę robić itp.
OStatnio w szpitalu lekarz zdębiał, kiedy wkroczył mi na salę krokiem boga i bez słowa zaczął zadawać pytania do wywiadu. Przerwałam mu i powiedziałam "dzień dobry";) a następnie, że skoro on wie jak ja się nazywam, to wypadałoby, żeby i on mi się przedstawił;)
Lekki szok, ale potem się uśmiechnął i przedstawił:)
tez ze sluzby zdrowia, bylam polozna, bylam bo nie pracuje, ale sercem zawsze bede, nie pracuje, bo sie przeprowadzilam, tu niestety nie znajde pracy w zawodzie, to bardziej skomplkowane.
awania szacunek, jakos dopiero ostatnio zaczelam "wymagac"szacunku wobec siebie, do tej pory ludzie jezdzili po mnie, ale kiedy moje dziecko bylo chore, lekarka od progu do mnie z buzia, ja stanowczo, zeby troche grzeczniej, ale ona tak normalnie, jakos to normanie spuscila z tonu, i dopiero bylo normalnie. Ja mam szacunek, ale wiece, czesto za nasz mlody wiek inni nie maja szacunku do nas, nie mowiac o tym, jak jestesmy pacjentami, zdanymi na laske lekarzy.
awania szacunek, jakos dopiero ostatnio zaczelam "wymagac"szacunku wobec siebie, do tej pory ludzie jezdzili po mnie, ale kiedy moje dziecko bylo chore, lekarka od progu do mnie z buzia, ja stanowczo, zeby troche grzeczniej, ale ona tak normalnie, jakos to normanie spuscila z tonu, i dopiero bylo normalnie. Ja mam szacunek, ale wiece, czesto za nasz mlody wiek inni nie maja szacunku do nas, nie mowiac o tym, jak jestesmy pacjentami, zdanymi na laske lekarzy.
ooooo
Awania, masz świetne podejście, jestem pod wrażeniem... tym bardziej, że ostatnio doświadczyłem, jako pacjent, czegoś zgoła innego. Ale oczywiście wszystko zależy od osobistej kultury i wyczucia każdego człowieka, niezależnie jakie stanowisko zajmuje. Żeby nie przynudzać (i na potwierdzenie tych słow zarazem) - historyjka sprzed kilku dni: leżę na brzegu szpitalnego łóżka, lekarz na rezydenturze uczy się (na mnie) wykonywania nakłucia lędźwiowego. Za czwartym (!) podejściem - nie byłem oczywiście uprzedzony o zamierzonym "ćwiczeniu" na żwywym materiale, w końcu zaczynają drżeć jej ręce i woła swojego opiekuna. Przychodzi doświadczona lekarz, wchodzi pewną ręką... i w tej samej chwili czuję jak od kręgosłupa aż po stopę przebiega mi przeraźliwy prąd, błyskawica (naruszenie końcówki nerwu). Jedyne, co zdołałem wtedy bez namysłu krzyknąć to: "o ku****wa!!!" Zaraz potem, zdając sobie sprawę z niestosowności tego zachowania, przepraszam wszystkie obecne tam panie. A moja lekarz ze śmiechem odpowiada: "No, ten jeden raz wybaczymy panu" Polska służba zdrowia na wesoło...
Wróć do „Bez diagnozy lecz z objawami”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Google [Bot] i 232 gości