Witajcie Forumowicze!
Bywam na forum od 3 miesięcy i czaję się ciągle z przywitaniem, ale co tam - wygląda na to, że bycie z Wami, w tak ciepłym i wspierającym gronie osób, które znają tę chorobę od środka może przynieść duuużo dobrego, a może i moja obecność coś komuś da...
Ze mną jest trochę nie wiadomo jak, bo: 'diagnozę' dostałam w 2000 (pierwszy rzut: podwójne widzenie, zawroty głowy, zrobiony MRI - wykazał 'pojedyncze ogniska demielinizacji', 5g solu i tyle). Na wypisie nie miałam jednak jasno napisane "SM", ale raczej 'podejrzenie SM' - bo brakowało drugiego rzutu i/lub dodatkowych badań i/lub nie chcieli młodej załamywać Nie pamiętam już dokładnie szczegółów, a wypis ze szpitala profilaktycznie zgubiłam
Świat mi się wtedy zmienił, miałam wrażenie, że przeszłam na drugą stronę lustra, gdzie widać więcej, inaczej, gdzie marzenia mają duży znak zapytania (lekarka powiedziała mi: 'prawdopodobnie ma pani sm i może mieć pani problem ze znalezieniem męża'...), ale też gdzie człowiek uwrażliwia się na cierpienie innych. SM istniał w mojej codzienności w formie nawyków (nie mogę chodzić do sauny, lepiej się nie przeziębiać) i tyle. Rok po pierwszym rzucie miałam lekkie problemy z artykulacją, dostałam na to medrol i przeszło (to było tylko pogorszenie, rodzice się nawet nie zorientowali...). Parę razy byłam potem u neurologa, ale nic się nie działo, więc trochę to zostawiłam. Może działy się różne smowe rzeczy, ale niekoniecznie je zauważałam - a to trudniejsza wymowa w okresie dużego stresu, a to słabsza jedna dłoń, ale to przechodziło.
No i w tym roku we wrześniu, nad morzem, 2 miesiące po urodzeniu drugiej córci, trochę się przegrzałam (cudny, ciepły wrzesień nad Bałtykiem ) i się zaczęło: stopniowo i niewinnie od drętwienia prawej strony języka, potem połowy twarzy, zawroty głowy, 'dziwna' prawa noga. Po trwających prawie 2 tygodnie perypetiach telefonicznych z lekarzem, którego uważałam za 'swojego' trafiłam do szpitala. Lekarz początkowo obiecywał obfitą diagnostykę, MRI, żeby zobaczyć, co i jak, może beta, ale ostatecznie tylko solu i do domu. Objawy nie do końca przeszły, ale jest OK. Teraz szykuję się powoli do znalezienia nowego lekarza, może podiagnozowania...
Póki co zrobiłam coming out w szerokim gronie znajomych, więc mam już etykietkę chorej i dołączam do Was, bo chyba potrzebuję wsparcia osób, które mają podobne doświadczenia, np. pokiwają z prawdziwym zrozumieniem na taki ciekawy objaw jak pół języka pozbawione czucia i nie trzeba im tłumaczyć, co to jest dziwna noga
Za długi ten post, nie? Sorki...
A z okazji Świąt życzę Wam wszystkim pokoju w sercu!
witajcie! tu nie/nowa chora :-)
Moderator: Beata:)
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 445 gości