Na poczatku chcialam podziekowac za bardzo mile powitanie na forum, to sklonilo mnie zeby napisac cos wiecej o mojej chorobie bo teraz wiem ze mnie zrozumiecie..
Mam 21 lat, pierwszy rzut? mialam pod koniec grudnia 2010, zdretwiala mi cala lewa strona oprocz twarzy(grr dziwne uczucie), jednak go zbagatelizowalam, w tygodniu studia, w weekendy praca (wiem,wiem glupie tlumaczenie) Po miesiacu cale zdretwienie przeszlo. Jednak poczytalam troche w internecie, ze mogl to byc 'mikro udar mozgu' zapisalam sie w lutym prywatnie do neurologa. Pan doktor powiedzial ze skoro zdretwienie przeszlo, nie ma powodu do obaw, moze to na tle nerwowym i wyslal mnie na badanie tarczycy. Na ktore nie poszlam.. bo skoro nie ma powodu do obaw.. Zylam spokojnie dalej.. Do czasu.
W maju wrocilam z pracy i poczulam ze jakos gorzej widze , przecieralam, przecieralam i nicl.. Nastepnego dnia rano wstalam i juz nic nie widzialam na lewe oko.. Mimo to normalnie poszlam na uczelnie.. (kolejne glupie tlumaczenie - mialam 2 wazne kolokwia) wrocilam do siebie, mialam nadzieje ze rano sie obudze i bede normalnie widziec.. niestety.. dlatego poszlam na pogotowie skierowali mnie do szpitala, na oddzial okulistyki, trafilam na baaaaardzo niemila pania doktor. Ja osobiscie w ogole nie podejrzewalam ze to moze byc sm. Ona odrazu powiedziala mi ze to albo zapalenie nerwu wzrokowego(co jej zdaniem odrazu wskazywalo na sm) albo odklejenie siatkowiki, w koncu stwierdzila to pierwsze, swoje urodziny spedzilam w szpitalu, mialam rezonans ktory wykazal ze obraz MR moze odpowiadac zmianom demelizacyjnym w przebiegu sm.. Swiat mi sie zawalil.. Mialam tyle planow..
skierowano mnie do poradni sm, badania krwi wykluczyly inne choroby.. Teraz w piatek dostalam skierowanie na puncje i jutro sie wybieram
Poza rzutami jakie mialam, czesto dretwieja albo trzesa mi sie rece, lewa strona jest jakby slabsza.. Czesto jestem zmeczona i nie mam na nic ochoty.. i np w takie dni jak dzis doskwiera mi samotnosc .. moj chlopak zostawil mnie miesiac po tym jak wyszlam ze szpitala..
jak mialam 18 lat zaczelam sie sama utrzymywac bo chcialam byc niezalezna od rodzicow.. czego teraz bardzo zaluje, chcialabym miec ich nacodzien nie od swieta. Szczerze powiem ze czasami sama sie obwiniam o ta chorobe .. lubilam poimprezowac, wypic, sm to jakby znak z gory ze powinnam przyhamowac.
Wiem ze uzalanie sie nad soba w niczym nie pomoze, ale musialam to wszystko z siebie wyrzucic.. Sm u mnie jeszcze nie zostalo zatwierdzone w 100% dlatego wciaz mam nadzieje ze to jednak nie to..
Witajcie! :)
Moderator: Beata:)
-
- Posty: 9
- Rejestracja: 2011-08-15, 16:23
- Lokalizacja: Zielona Gora
Witaj monika1990,
czasem trzeba poużalać się nad sobą, to nic złego a potem trzeba żyć dalej.
pozdrawiam cieplutko
monika1990 pisze:Wiem ze uzalanie sie nad soba w niczym nie pomoze, ale musialam to wszystko z siebie wyrzucic..
czasem trzeba poużalać się nad sobą, to nic złego a potem trzeba żyć dalej.
pozdrawiam cieplutko
Nie potrzebuję skrzydeł by latać, potrzebuję ludzi, dzięki którym nie upadnę.
- zosiasamosia
- Posty: 5081
- Rejestracja: 2011-07-26, 12:28
- Lokalizacja: Całkiem fajna ;)
dla każdego diagnoza jest szokiem , ja jestem świeżutka bo wiem od 2 tygodni ( a choruje prawdopodobnie od 5 lat ), ale jedno Ci powiem nie zatrzymuj się, nie stój w miejscu, idź dalej, omijaj dołki, bo najgorzej wpaść a potem czekać aby Ci ktoś drabinę podstawił żeby wyleźć , przyznasz, że lepiej ominąć ?, bo nie wiadomo jak długo potem trzeba czekać na tą drabinę...
wsparcie bliskich osób to podstawa, życzę Ci tego
wsparcie bliskich osób to podstawa, życzę Ci tego
.........jest coś, co Nas łączy.......
Hej!
U mnie stwierdzili SM rok przed ukończeniem studiów,mimo to bez problemu dotrwałem do końca, obroniłem się i normalnie funkcjonuję wśród społeczności. Studiowałem leśnictwo w Poznaniu więc często wspólne spotkania i imprezy ze znajomymi obfitowały w potężne ilości alkoholu (kto obraca bądź obracał się w studenckich klimatach w Poznaniu na pewno słyszał opinię o leśnikach-alkoholikach . Nie mam żadnych wyrzutów sumienia odnośnie tematu imprezowania i picia jako przyczyna mojej choroby- wg mnie nie ma to większego wpływu-zresztą jeśli tak by było większość moich znajomych ze studiów,będących znacznie lepszych w tym "sporcie" ode mnie (ja raczej, klasyfikując, byłem poza czołówką )miałoby zaawansowane stadium SM Też przeżyłem szok związany z diagnozą,ale uwierz- nie ma co na początek myśleć o samych czarnych scenariuszach. Możliwe, że będziesz miała łagodny przebieg i nawet nie będziesz pamiętać, że chorujesz (tego Ci życzę z całego serca ), zresztą jest nadzieja w medycynie- zwróć uwagę jak mocno idzie do przodu. Pozdrawiam i ciesz się życiem najmocniej, jak potrafisz
P.S. Sądząc po reakcję na Twoją diagnozę byłego chłopaka dobrze,że nie jesteście razem-okazuje się,że jest zwykłym, prostym, nic nie wartym lujem (możesz sobie tutaj literkę "l" zamienić na "ch" )
U mnie stwierdzili SM rok przed ukończeniem studiów,mimo to bez problemu dotrwałem do końca, obroniłem się i normalnie funkcjonuję wśród społeczności. Studiowałem leśnictwo w Poznaniu więc często wspólne spotkania i imprezy ze znajomymi obfitowały w potężne ilości alkoholu (kto obraca bądź obracał się w studenckich klimatach w Poznaniu na pewno słyszał opinię o leśnikach-alkoholikach . Nie mam żadnych wyrzutów sumienia odnośnie tematu imprezowania i picia jako przyczyna mojej choroby- wg mnie nie ma to większego wpływu-zresztą jeśli tak by było większość moich znajomych ze studiów,będących znacznie lepszych w tym "sporcie" ode mnie (ja raczej, klasyfikując, byłem poza czołówką )miałoby zaawansowane stadium SM Też przeżyłem szok związany z diagnozą,ale uwierz- nie ma co na początek myśleć o samych czarnych scenariuszach. Możliwe, że będziesz miała łagodny przebieg i nawet nie będziesz pamiętać, że chorujesz (tego Ci życzę z całego serca ), zresztą jest nadzieja w medycynie- zwróć uwagę jak mocno idzie do przodu. Pozdrawiam i ciesz się życiem najmocniej, jak potrafisz
P.S. Sądząc po reakcję na Twoją diagnozę byłego chłopaka dobrze,że nie jesteście razem-okazuje się,że jest zwykłym, prostym, nic nie wartym lujem (możesz sobie tutaj literkę "l" zamienić na "ch" )
"A imię jego czterdzieści i cztery..."
A co do tych facetów-tchórzy, to też mogę dorzucić swoich trzy grosze. To nawet dobrze, że się rozstaliście...Mój były też zmył się jak kamfora, żałowałam go tylko trochę. Na szczęście na świecie jest spory wybór .Miłość do ciebie przyjdzie, gdy będziesz na nią gotowa. Nie marnuj czasu na użalanie się nad sobą, żyj pełnią życia. Pozdrawiam
Carpe diem
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 30 gości