Cześć! Jestem Robert. Właśnie skończyłem 31 lat. Jestem w Warszawy. Pracuję w takiej jednej urzędniczej instytucji.
W lipcu tego roku z serią dziwnych objawów - głównie zaburzenia widzenia i drętwienie lewej ręki, trafiłem na SOR szpitala Wolskiego. Po serii badań - tomografia, MR, punkcja lędźwiowa - diagnoza SM i 5 dni na Solumedrolu. MR wykazał jakieś stare zmiany i nowe, aktywne. W szpitalu spędziłem 2 tygodnie. Stopniowo wszystkie objawy odeszły i miałem nadzieję, że teraz mam spokój na jakiś czas. Niestety już w październiku coś zaczęło się dziać.. głównie niepewne chodzenie i gorąco w stopach, teraz już w całych nogach. Tragedii nie ma, ale powiem, że nie wiem, co o tym myśleć - "czy to już rzut czy nie?!" Biegam po lekarzach, próbuję się dostać, gdzie się da, ale wszędzie tłumy, kolejki, nie ma zapisów. Znoszę to dzielnie jak na mnie i nie mam czasu się nad sobą rozczulać, za dużo innych spraw mam na głowie, ale to przebijanie się przez naszą służbę zdrowia i niepewność co do przebiegu choroby są trochę deprymujące...
Ze skierowaniem ze szpitala zahaczyłem się u pierwszego z brzegu neurologa, ale ten nie wie, co ze mną robić.
Właśnie doczekałem się na termin wizyty w Poradni na Banacha, ale generalnie odesłali mnie na dalsze leczenie do Wolskiego. W tym roku raczej wiele już nie zdziałam.
Wspomnę tylko, że właśnie w tym okresie czerwiec-lipiec miałem wyjątkowo stresujący okres, bo chcieli mnie wyrzucić z pracy. Jesień, oprócz połamanego obojczyka, też nie upływała mi spokojnie - chociażby cd. perturbacji w pracy i problemy zdrowotne w najbliższej rodzinie.
Ale nie poddaję się i prę do przodu!
Hej Wam!
Moderator: Beata:)
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 84 gości