Witam się i proszę o pomoc
: 2015-09-29, 19:16
Witam wszystkich forumowiczów serdecznie
Nie jestem chora na SM, a przynajmniej modlę się o to. Podejrzewam SM.
Jeśli mają Państwo cierpliwość, prosiłabym o pomoc, żeby nie oszaleć, o podpowiedź, może pocieszenie, że to nie to.
Macie duże doświadczenie, każdy inne.
Mam nadzieję, że na tym wątku mogę się przedstawić.
Mam 32 lata. Dotychczas byłam silna i zdrowa. Mam "tylko" niedoczynność i Hashimoto.
Wszystko zaczęło się w tym roku.
W marcu uległam "wypadkowi". Na parkingu podziemnym podnosząc dziecko uderzyłam potylicą w betonowy słup.
Nie straciłam przytomności, bolała mnie głowa, zemdliło mnie, ale nie było najgorzej.
Poszłam do internisty, potem do neurologa, po dwóch dniach zrobiło mi się słabo w pracy, pojechałam na SOR, tam zrobiono mi TK, przebadano neurologicznie - zdrowa.
Przeszłam jeszcze dwóch innych neurologów (różnych), żeby potwierdzić diagnozę, wszyscy mówili, że lekkie zawroty głowy mogą być tzw. zespołem pourazowym i miną.
No i minęły po 2 miesiącach.
W czerwcu nagle zmarł mój ukochany ojciec.
Od końcówki lipca zaczęły mnie męczyć dziwne objawy.
Najpierw lewa ręka - drętwienie palca wskazującego i środkowego (pracuję po 8-10 godzin dziennie przy kompie). Do tego doszedł ból przy lokciu, potem poszło w ramię, pod łopatkę i aż pod żebra na plecach (przy głębszym wdechu).
Osteopata rozmasował jakieś "węzły" i było lepiej.
Później zaczęła mi drętwieć prawa noga...najczęściej jak wsiadam do samochodu, albo jak siadam w łóżku podpierając się poduszką.
Ręce zaczęły mi też drętwieć podczas snu...nie mogę przyjąć wygodnej pozycji...budzę się ze zdrętwiałą ręką, albo obiema...
Od tego stresu boli mnie kark...
Zaczął się stres o zdrowie, ja jestem hipochondrykiem, więc zaczęłam latać po lekarzach.
W ogóle od jakiegoś czasu miałam wrażenie, że pogarsza mi się wzrok (oczy się męczą, a ja siedzę coraz bliżej monitora), czasem bolało mnie jakby za oczami...
Byłam u okulisty i wykluczono wadę wzroku, lekarz mówi, że mam sokoli wzrok. Bóle minęły, zaczęłam stosować sztuczną łzę. Czasem mam wrażenie jakbym miała lekko przydymiony wzrok, ale to zazwyczaj wieczorową porą jak zapalamy światła w mieszkaniu.
Cierpnięcia raz są, raz nie ma.
Jak w nocy zdrętwieją mi ręce, to rano bolą.
Byłam u ortopedy - rtg kręgosłupa i wynik: zniesiona lordoza szyjna, do tego skrzywienie w cz. piersiowej kręgosłupa - zalecenia - rehab.
W czwartek mam neurologa.
Reasumując - nie wiem czy oszalałam i muszę się wybrać do psychiatry, czy moje objawy mogą świadczyć o SM.
Tak strasznie się nakręciłam, że boję się badań...
Boję się napędzać lawinę badań - zrobię rezonans prywatnie i co...a jak wyjdą jakieś zmiany, to czy to na 100% świadczy o SM?
Przeglądam różne strony o SM. Nie mam zaburzeń równowagi, nie miałam rzutu, który zmusiłby mnie do wizyty w szpitalu, ale przecież wielu z Was tak nie miało...
Przepraszam za przydługiego posta, ale może ktoś znajdzie chwilę, żeby przeczytać i dodać mi otuchy, że to może nie jest to. Że to może od kręgosłupa.
Życzę wszystkim chorującym na SM wszystkiego dobrego.
Nie jestem chora na SM, a przynajmniej modlę się o to. Podejrzewam SM.
Jeśli mają Państwo cierpliwość, prosiłabym o pomoc, żeby nie oszaleć, o podpowiedź, może pocieszenie, że to nie to.
Macie duże doświadczenie, każdy inne.
Mam nadzieję, że na tym wątku mogę się przedstawić.
Mam 32 lata. Dotychczas byłam silna i zdrowa. Mam "tylko" niedoczynność i Hashimoto.
Wszystko zaczęło się w tym roku.
W marcu uległam "wypadkowi". Na parkingu podziemnym podnosząc dziecko uderzyłam potylicą w betonowy słup.
Nie straciłam przytomności, bolała mnie głowa, zemdliło mnie, ale nie było najgorzej.
Poszłam do internisty, potem do neurologa, po dwóch dniach zrobiło mi się słabo w pracy, pojechałam na SOR, tam zrobiono mi TK, przebadano neurologicznie - zdrowa.
Przeszłam jeszcze dwóch innych neurologów (różnych), żeby potwierdzić diagnozę, wszyscy mówili, że lekkie zawroty głowy mogą być tzw. zespołem pourazowym i miną.
No i minęły po 2 miesiącach.
W czerwcu nagle zmarł mój ukochany ojciec.
Od końcówki lipca zaczęły mnie męczyć dziwne objawy.
Najpierw lewa ręka - drętwienie palca wskazującego i środkowego (pracuję po 8-10 godzin dziennie przy kompie). Do tego doszedł ból przy lokciu, potem poszło w ramię, pod łopatkę i aż pod żebra na plecach (przy głębszym wdechu).
Osteopata rozmasował jakieś "węzły" i było lepiej.
Później zaczęła mi drętwieć prawa noga...najczęściej jak wsiadam do samochodu, albo jak siadam w łóżku podpierając się poduszką.
Ręce zaczęły mi też drętwieć podczas snu...nie mogę przyjąć wygodnej pozycji...budzę się ze zdrętwiałą ręką, albo obiema...
Od tego stresu boli mnie kark...
Zaczął się stres o zdrowie, ja jestem hipochondrykiem, więc zaczęłam latać po lekarzach.
W ogóle od jakiegoś czasu miałam wrażenie, że pogarsza mi się wzrok (oczy się męczą, a ja siedzę coraz bliżej monitora), czasem bolało mnie jakby za oczami...
Byłam u okulisty i wykluczono wadę wzroku, lekarz mówi, że mam sokoli wzrok. Bóle minęły, zaczęłam stosować sztuczną łzę. Czasem mam wrażenie jakbym miała lekko przydymiony wzrok, ale to zazwyczaj wieczorową porą jak zapalamy światła w mieszkaniu.
Cierpnięcia raz są, raz nie ma.
Jak w nocy zdrętwieją mi ręce, to rano bolą.
Byłam u ortopedy - rtg kręgosłupa i wynik: zniesiona lordoza szyjna, do tego skrzywienie w cz. piersiowej kręgosłupa - zalecenia - rehab.
W czwartek mam neurologa.
Reasumując - nie wiem czy oszalałam i muszę się wybrać do psychiatry, czy moje objawy mogą świadczyć o SM.
Tak strasznie się nakręciłam, że boję się badań...
Boję się napędzać lawinę badań - zrobię rezonans prywatnie i co...a jak wyjdą jakieś zmiany, to czy to na 100% świadczy o SM?
Przeglądam różne strony o SM. Nie mam zaburzeń równowagi, nie miałam rzutu, który zmusiłby mnie do wizyty w szpitalu, ale przecież wielu z Was tak nie miało...
Przepraszam za przydługiego posta, ale może ktoś znajdzie chwilę, żeby przeczytać i dodać mi otuchy, że to może nie jest to. Że to może od kręgosłupa.
Życzę wszystkim chorującym na SM wszystkiego dobrego.